sobota, 26 lipca 2014

MELBURNE

  Nie da się porównać Melburne i Sydney. Są to dwa zupełnie inne miasta. Po trzydniowej wycieczce do Melburne mogę powiedzieć, że to miasto ma totalnie inny klimat i pachnie tu stanowczo bardziej po europejsku. Jeśli miałbym ponownie wybierać czy chcę się przeprowadzić do Sydney czy do Melburne przyznam, że ciężko by mi było zdecydować, bo to jakby porównywać wakacje w Tunezji z wypadem do Berlina... 












  Jednak ja chciałbym Wam pokazać to miasto także z trochę innej strony niż zwykle się miasta pokazuje, chciałbym wam pokazać kawałek, jakbym ja to ujął, duszy tego miasta, czyli to o czym w przewodnikach raczej nie piszą... z resztą zobaczcie sami:







  Niestety niektórych z tych "skarbów" trzeba trochę poszukać, ale myślę, że będą one niezłą gratką dla niejednego miłośnika podróży.



  

Przytul kangura czyli wycieczka do Morisset Park

  Jeśli jesteście w Australii to oczywiście musicie zobaczyć kangury. To nieodłączny punkt każdej wizyty w tym kraju, czy jesteście tu w celach zarobkowych, turystycznych czy naukowych. Jeśli waszym celem podróży jest Sydney najłatwiej spotkać kangury na polanie obok szpitala psychiatrycznego w Morisset Park oczywiście mowa tu o kangurach żyjących na wolności.
  Jeśli chcecie pogłaskać kangura warto mieć przy sobie coś czym możecie go nakarmić. Tutaj bardzo ważna rzecz: KANGURY NIE JEDZĄ CHLEBA, a dokładniej jedzą ale to tak jakby człowiek zjadł muchomora. Kangur po zjedzeniu chleba może wymiotować a nawet zdechnąć. Niestety zwierzęta te uwielbiają jego smak i rzucają się na każdego kto przyjdzie z choćby kawałkiem kanapki. Najlepiej zabrać ze sobą z domu pokrojone w kawałeczki marchewki, jabłka czy winogrona. 
  Jeśli już zbliżycie się do kangura pamiętajcie, że nie należy zbliżać się do jego pyska ale głaskać/drapać go po plecach lub piersi. Pamiętajcie też, że każdy kangur jest inny. Jeśli jeden nie daje się pogłaskać to spróbujcie pogłaskać innego.






Życzę miłej wycieczki