wtorek, 18 lutego 2014

Czego nie kupisz w Sydney?

  Są produkty które ciężko dostać gdziekolwiek po za Australią, ale są też takie z którymi tęsknie, czyli te o które w Australii, a przynajmniej w Sydney, bardzo trudno, dziś opowiem o tych drugich.
  Przede wszystkim parówki. Jedzenie tak bardzo lubiane przez Polaków jest praktycznie nie do kupienia w tym mieście (nie wiem jak w całym kraju), można je oczywiście zastąpić czymś co Australijczycy nazywają frankfurterkami (co nijak się ma do frankfurterek które można kupić w Polsce), ale to oczywiście nie to samo. 
  Drugą rzeczą jest oczywiście biały ser. W tutejszych marketach możemy spotkać przeróżne rodzaje sera.W pierwszym, lepszym markecie Coles znajdziemy trzy lub cztery rodzaje samego sera Feta. Ale takiego białego jak w Polsce ze świecą szukać. Co za tym idzie ciężko tutaj zasmakować pierogów ruskich, makaronu czy naleśników z serem. 
  Trzecią rzeczą jest chleb. W sumie nie powinien się on tu znaleźć, bo podobno można tu kupić tak dobry chleb jak w Polsce, ale jest ze względu na cenę. Jedynym w miarę smacznym chlebem jaki jadałem i który kupiłem w rozsądnej cenie był chleb kupiony w Aldi który miał własną piekarnie. Jedyny problem polega na tym, że ciężko w Sydney znaleźć Aldi a co dopiero taki który ma piekarnie. Podsumowując, ciężko tu kupić dobry chleb, chyba, że jesteś skłony zapłacić ok 14zł za bochenek.
  Inne produkty: serek homogenizowany lub jogurt (taki jak w Polsce), produkt typu Plusz Active (energy-drink w tabletkach musujących), ziele angielskie (niesproszkowane), świeże drożdże, maślanka, galaretka... 
  Na zakończenie muszę powiedzieć, że brałem pod uwagę tylko markety i "sklepy osiedlowe" aczkolwiek zapewne niektórych z tych produktów można szukać w tzw sklepach "polskich". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz